Ogłoszenie

Uwaga ChatBox i inne bajerki są dla zalogowanych rejestracja jest darmowa

#1 2008-02-16 11:51:14

kaj94

http://grafart.org/templates/BlueBlack/images/ranks/z3dkmwxzzjlmmoyjuzq3.png

8632700
Skąd: Błota
Zarejestrowany: 2008-01-29
Posty: 33
Punktów :   

Crysis

Crysis

Kiedy ponad trzy lata temu niewielka firma z Koburga zaprezentowała swoją grę branża elektronicznej rozrywki zadrżała. W 2004 roku wszyscy z niecierpliwością i niepokojem czekali na Doom 3 od id Software i ciągle spóźnionego Half-Life 2 od Valve. Nie można też zapomnieć, że rodzimi gracze mocno trzymali kciuki za polskiego Painkillera. Tak, to był gorący okres i nikt się nie spodziewał, że największą niespodzianką i zaskoczeniem dla graczy będzie Far Cry od programistów z Cryteka. Gra braci Yerli powodowała palpitację serca. Doskonała grafika zakasowała konkurencję. Dość powiedzieć, że ze wszystkich gier FPS z tamtego okresu to właśnie przygody Jacka Carvera były dla mnie numerem jeden.
10Poleć nas
Jarek Kot

Minęło kilka lat, Cevat Yerli i spółka pożegnał się z Ubisoftem przy którym zostały prawa licencyjne do wielkiego tytułu. Cóż było robić? Crytek zapowiedział rewolucję w postaci Crysis. Nasze komputery miały, mówiąc kolokwialnie, zdechnąć. Grafika miała nas (znowu) powalić na kolana. W końcu pełni obaw dostaliśmy Crysisa. Miała to być prawdziwa gra na nowy wiek. Co otrzymaliśmy? Przekonajmy się...
Far Cry 1.5 albo już gdzieś to kiedyś...

Mamy rok 2020 na wyspie Lingshan leżącej na Morzu Filipińskim grupa amerykańskich archeologów pod przewodnictwem doktora Rosenthala natyka się na pozostałości dziwnej, pradawnej cywilizacji. Niestety kontakt z naukowcami zostaje przerwany, a kontrolę nad wyspą przejmuje Koreańska Armia Ludowa pod dowództwem bezwzględnego generała Kjonga.

Oczywiście nikt nie będzie pluł w twarz amerykańskim jajogłowym. W 2020 supremacja Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej nie zmniejszyła się ani trochę. Tak więc na pomoc rusza grupa uderzeniowa majora Stricklanda, który pokaże przebrzydłym, skośnookim komuchom gdzie ich miejsce. My wcielamy się członka elitarnej jednostki specjalnej, której zadaniem jest infiltracja wyspy. Ale nie ma tak dobrze! O nie! Nasz bohater o kryptonimie „Nomad” ma pecha. Koledzy z zespołu padają jak muchy w dziwnych okolicznościach. Wreszcie okazuje się, że tylko nasz protagonista jest w stanie uratować.. no cóż świat.

Fabuła Crysis to reminiscencja poprzedniego dzieła braci Yerli - Far Cry. Crytek znowu rzuca gracza na tropikalną wyspę. Kiedy po raz pierwszy odpaliłem „Kryzys” przeżyłem prawdziwe deja vu. Pod względem mechaniki rozgrywki to niemalże stary, dobry Far Cry. Gdyby nie szczypta militarnego klimatu to byłbym bardzo, ale to bardzo zawiedziony.
Cyberpunk 2020

Ano właśnie! Nasz dzielny wojak wyposażony jest w najnowsze zdobycze techniki. Odziany w militarny hit przyszłości – specjalny egzoszkielet – jest prawie nie do pokonania. Śliczny i amerykański pancerz wspomagany, lub jak kto woli Nano Muscle Suit to prawdziwe dzieło sztuki. Nanoskafander przyszłości ma cztery, przydatne na polu walki funkcje. Poprawia motorykę i szybkość naszego bohatera. Dzięki strukturze molekularnej jest świetną osłoną przed gradem pocisków małego kalibru. Skafander generuje też tarczę maskującą. Użytkownik staje się praktycznie niewidzialny, nawet w świetle dnia. Ostatnia opcja to zwiększona siła i długość skoku. Sztuczne nano-mięśnie przydają się także podczas wymiany ognia. Utrzymanie karabinu maszynowego lub na przykład strzał z karabinu snajperskiego jest nieco łatwiejsze. Po prostu celownik nie „pływa”.

Jako, że w Crysis wcielamy się w żołnierza sił specjalnych ku naszej uciesze oddano całe spektrum rozmaitej broni. Czym zaprowadzimy na wyspie „amerykańską demokrację”? Jest tego mnóstwo! Pistolet standardowy i maszynowy. Świetnie sprawdzająca się w zamkniętych pomieszczeniach strzelba taktyczna. Podstawowym wyposażeniem jest SCAR – hybrydowy karabin szturmowy. Niestety amunicja kończy się w zastraszającym tempie. Przez niemal całą grę, moją podstawową bronią był FY71 – nowoczesny kałasz na wyposażeniu armii koreańskiej. Ku uciesze gracza oddano też potężnego, choć nieporęcznego miniguna, karabin snajperski, dwa rodzaje wyrzutni rakiet i bardzo potężny, bezłuskowy karabinek gaussa. Do wyboru do koloru! Mamy także granaty hukowe, odłamkowe i dymne. Jest w czym wybierać. Warto także zaznaczyć, że bronie są modyfikowalne. Do pistoletu można dołożyć celownik laserowy lub latarkę. W Przypadku karabinu bardzo przydaje się celownik przezierny. Można też zamontować tłumik. Opcji modyfikacji broni jest naprawdę sporo i nie są to tylko dekoracje! Dobrze przygotowana broń to klucz do zwycięstwa.

Zwycięstwa, które nie będzie łatwe. Misje są dość ciekawe i zróżnicowane. Infiltracja tymczasowego obozu koreańskiej armii najlepiej ilustruje otwarty model rozgrywki (także żywcem wzięty z Far Cry’a). Nasz żołnierz może niczym John Rambo wjechać opancerzonym Humvee przez most w sam środek piekła. Z włączoną opcją szybkości dopaść wroga i urządzić krwawą jatkę. Lub – jak kto woli - z włączonym kamuflażem przedostać się ostrożnie przez pole minowe i znienacka zaatakować przeciwnika. Niestety, mimo, że Jake Dunn pseudonim „Nomad” jest tylko trybikiem ogromnej, amerykańskiej maszyny wojennej to w pewnym momencie w Crysis objawia się problem dotyczący niemal wszystkich gier z gatunku First Person Shooter. Jesteśmy po prostu niezastąpieni! Infiltrujemy krążownik koreański prowadzący wojnę elektroniczną. Wykradamy tajne plany sztabowe. Oznaczamy cele dla myśliwców. Jako czołgista bierzemy udział w bitwie pancernej i tak dalej! Wszystko robimy sami. Nomad to prawdziwa „Zosia-samosia”. Zapewne w czasie pokoju smaży kolegom z zespołu naleśniki i pędzi bimber z ziemniaków.
Wizualny majstersztyk
[Pięknie]

Pięknie

Crytek od samego początku obiecywał, że Crysis zachwyci graczy oprawą wizualną. Trzeba przyznać uczciwie, że bracia Yerli i koledzy nie rzucają słów na wiatr i wiedzieli na co wydać te 20 milionów Euro. Gra wygląda po prostu obłędnie. O CryEngine w rewizji 2.0 napisano już wiele. Od początku nasze zmysły atakuje prawdziwa feeria barw. Tropikalna wyspa wygląda naprawdę cudownie. Bujna roślinność ugina się kiedy nasz bohater przedziera się z mozołem przez soczystą dżunglę. Efekty świetlne i gra cieni to prawdziwa uczta dla oczu. Niestety aby cieszyć się wszystkimi graficznymi wodotryskami trzeba posiadać naprawdę mocną maszynę. Crysis wykorzystuje, lub raczej utylizuje ( tak to w tym przypadku odpowiednie słowo) procesory wielordzeniowe. 2 gigabajty pamięci RAM też wydają się niezbędne do komfortowego obcowania z tym tytułem. Zacna karta graficzna też jest nieodzowna. Podany w minimalnych wymaganiach GeForce 6800GT to niestety jakiś kiepski żart producenta. Niestety za postęp trzeba płacić. Przykre ale prawdziwe.

Świetnej oprawie wizualnej towarzyszy równie dobra oprawa dźwiękowa. Główny motyw muzyczny doskonale pasuje do akcji dziejącej się na ekranie. Głosy postaci są w porządku, choć kilka razy się uśmiechnąłem, kiedy koreański żołnierz krzyczał w moim kierunku z akcentem godnym sprzedawcy sajgonek „you will die yankee-shankie” (cytat z pamięci).
Samotni w sieci
[Grywalnie?]

Grywalnie?

Tryb multiplayer w grze Crysis to tylko dwie opcje rozgrywki. Far Cry miał trzy ( Free for All, Team Deathmatch i Assault) przez cztery lata Cevat Yerli I bracia nie poczynili żadnych postępów! Pierwsza opcja rozgrywki wieloosobowej to Instant Action. Typowy pojedynek Deathmatch dla 32 graczy. Znacznie ciekawszy jest tak zwany Power Struggle. W tym trybie zdobywamy technologie obcych, punkty doświadczenia (reputacji), budujemy jednostki. Głównym celem jest zniszczenie sztabu przeciwnika. Dzięki możliwościom kombinezonu multiplayer w Crysis jest naprawdę bardzo przyjemna rozrywką. Choć przyznać muszę, że osobiście nadal wolę Enemy Territory: Quake Wars. Ale oczywiście jest to kwestia gustu i moja subiektywna opinia. Dość powiedzieć, że opcje sieciowe w najnowszej produkcji Cryteka nie zostały potraktowane po macoszemu. W Tę grę naprawdę można się doskonale bawić w sieci.
Skoro jest tak dobrze...

To dlaczego coś mnie uwiera i mam nomen omen kryzys, kiedy odpalam przygody Jake’a Dunn’a? Ponieważ oczekiwałem czegoś więcej. Crysis ma, wybaczcie szanowni Czytelnicy, nieco infantylną i schematyczną fabułę. Pan Yerli i brygada Cryteka ma ten sam problem co id Software. Rozpasanie technologiczne i skupienie się na aspekcie wizualnym produkcji odbija się na jakości warstwy fabularnej. Nie twierdzę, ze jest źle! O nie! Jak na grę FPS jest całkiem przyzwoicie. Sęk w tym, że to wszystko już było. Wyspy, żołnierze, obca rasa i Wielka Tajemnica z pradawnych wieków.
Crysis to gra świetna, ale nie wybitna. Nie przeciera nowych szlaków ani nie odkrywa nowych horyzontów.
[Żeby tak to wyglądało na każdym pececie...]

Żeby tak to wyglądało na każdym pececie...

Crysis od początku tworzono jako trylogię. Widać to choćby po niezbyt satysfakcjonującym zakończeniu wątku fabularnego. Cóż, każdy chce zarobić, więc nie mam o to pretensji. Crysis oceniam bardzo dobrze. To gra świetna, ale nie wybitna. Nie przeciera nowych szlaków ani nie odkrywa nowych horyzontów. Pod względem mechaniki rozgrywki to stary dobry Far Cry w wersji deluxe z dodanymi gadżetami hi-tech w postaci nanopancerza. Ale zagrać w tę grę po prostu trzeba.

Z kronikarskiego obowiązku muszę wspomnieć o fakcie, iż Electronic Arts wydał Crysisa w polskiej, kinowej wersji językowej. Niestety tłumaczenie jest dosyć średnie i zasługuje najwyżej na szkolną trójkę z plusem. Ale to przecież gra FPS. Więc nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia.

Offline

 
MIejsce na twoją reklame

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kpsw.pun.pl www.pokemon-zlap-je-wszystkie.pun.pl www.rk-hh.pun.pl www.sound4u.pun.pl www.masterczuki.pun.pl